21.10.2006r. FC Barcelona vs Real Madrid

Lulinho

"A skąd mam wiedzieć, jak zatrzymać Ronaldinho? Przecież to fenomen" - mówi przed klasykiem Real Madryt - Barcelona obrońca "Królewskich", Fabio Cannavaro. Niedzielnym meczem dwóch wielkich klubów żyje cała Hiszpania.

Włoski stoper ma już gotową receptę na sukces w spotkaniu sezonu ligi hiszpańskiej.

"Musimy zagrać jak Chelsea. W meczu Champions League Anglicy byli szybsi, silniejsi, po prostu lepsi. Stać nas na to, żeby zagrać tak samo" - uważa Cannavaro. Uważany przez wielu za najlepszego obrońcę świata Włoch przyznaje, że nie zna niezawodnego sposobu na zatrzymanie Ronaldinho.

"Kiedy naprzeciwko ciebie staje ktoś taki, to możesz zrobić dwie rzeczy: zachować maksymalną koncentrację i liczyć na łut szczęścia" - mówi.

Była gwiazda Realu, Serb Predrag Mijatović uważa z kolei, że "Królewscy" poradzą sobie i bez uśmiechu fortuny.

"Real jest po prostu lepszy od Barcelony. I pod względem przygotowania fizycznego, i jeśli chodzi o umiejętności czysto piłkarskie" - nie ma wątpliwości Mijatović.

Lulinho

Oczy całego świata będą dzisiejszego wieczoru zwrócone na Madryt, na stadion Santiago Bernabeu, gdzie stołeczny Real podejmie przed własną widownią broniącą tytułu Barcelonę. Dla każdego sympatyka futbolu mecz pomiędzy tymi drużynami jest czymś więcej niż tylko spotkaniem piłkarskim. To nie tylko walka o ligowe punkty, ale także o dumę i honor.

Obie drużyny bardzo pragną zwycięstwa, choć gospodarzom jest ono bardziej potrzebne. Real Madryt traci do lidera z Katalonii pięć punktów i chce jutro za wszelką cenę udowodnić, że zespół prowadzony przez Fabio Capello jest w stanie pokonać świetną w tym sezonie ekipę Franka Rijkaarda.

Barcelona wykorzystała potknięcia Realu Madryt oraz Valencii i pewnie pokonała na Camp Nou Sevillę. Katalończycy stali się samodzielnym liderem Primera División, gdyż klub z Madrytu przegrał w Derbach Stolicy z lokalnym Getafe 1:0, zaś trzecia drużyna ubiegłego sezonu w lidze nie sprostała Celcie Vigo, przegrywając 3:2.

Zespoły Barcelony i Realu Madryt są bojowo nastawione do jutrzejszej rywalizacji w ramach siódmej kolejki ligi hiszpańskiej. Wojna słowna pomiędzy zawodnikami, działaczami oraz byłymi piłkarzami trwa już od kilku tygodni. Cała Hiszpania żyje teraz tylko pojedynkiem dwóch najsilniejszych drużyn poprzedniego sezonu.

Niedzielne Gran Derby będą dwieście trzydziestym drugim meczem Barcelony z Realem Madryt, a sto pięćdziesiątym trzecim pomiędzy tymi zespołami w lidze hiszpańskiej. „Na papierze” lepsza jest Blaugrana, która aż dziewięćdziesiąt cztery razy zdobywała komplet punktów w konfrontacji z odwiecznym rywalem. Stołeczny klub ma na koncie o osiem zwycięstw mniej aniżeli klubowi Mistrzowie Europy. Pięćdziesiąt jeden meczów Realu z Barçą zakończyło się wynikiem remisowym.

Joan Laporta, prezydent Barcelony, twierdzi, że tym razem jego zespół nie jest faworytem konfrontacji z Realem Madryt.

Gość

[link widoczny dla zalogowanych]